O skutkach edukacji zdalnej napisano już wiele. W tym artykule chciałabym skupić się na nieco innych zagadnieniach. Niekoniecznie będziemy tu oceniać jakość i zasoby wiedzy uczniów, lecz przyjrzymy się zachowaniom i nawykom, które mogły się pojawić w efekcie obniżonych wymagań i reorganizacji harmonogramu dnia.
Zdalne nauczanie obnażyło wiele luk i deficytów – nie ze strony dzieci, lecz rodziców i nauczycieli. Izolacja domowa oraz przebywanie na wspólnej przestrzeni praktycznie przez 24 godziny na dobę niekoniecznie wywołała u dzieci nowe, intensywne trudności – rodzice po prostu mieli okazję po raz pierwszy w życiu dokładnie przyjrzeć się mechanizmom, które leżą u podstaw motywacji, organizacji i kontroli uwagi. Ostatni rok pokazał, jak niskie jest zrozumienie źródeł tych zachowań.
Rozumienie procesu uczenia nowych zachowań, źródeł motywacji oraz pragnienia szybkiej gratyfikacji – to podstawowe założenia związane z kształceniem i wychowaniem dzieci. W poniższym artykule prezentujemy kilka mechanizmów, które pomagają wyjaśnić niepokojące i zaskakujące zachowania dzieci.
Czym skorupka za młodu… a ryba psuje się od głowy
Oczekując od dzieci systematyczności oraz samodzielnego wykonywania obowiązków, musimy uzbroić się w cierpliwość. Bardzo często na nasze konsultacje lub kursy zgłaszają się zrezygnowani rodzice, którzy próbują wyegzekwować od dzieci codzienne ścielenie łóżka, pakowanie tornistra czy umiejętność samodzielnego odrabiania pracy domowej.
Mam wrażenie, że wielu z nich zapomina o tym, że w dzieciństwie też nam się nie chciało. Nie musimy jednak szukać tak daleko… rozejrzyjmy się uważnie w naszym systemie rodzinnym i zastanówmy, czy wszyscy członkowie rodziny budzą się na baczność? Zawsze wynosimy śmieci? Czy codziennie wieczorem czytamy książki? Oczekując od dzieci pewnych zachowań, zawsze (!) powinniśmy je modelować.
Przykład, którym mogę się z Wami podzielić dotyczy budowania u dziecka poczucia uczciwości oraz oduczania kłamstwa – na jednej z sesji podjęłam ten temat z 8-mio latkiem, na prośbę rodziców. Kiedy już omówiliśmy wszystkie „za” i „przeciw” dotyczące kłamania i oszukiwania, mój mały bohater z rozbrajającą szczerością opowiedział o planach wyjazdowych w maju – na moje pytanie, jak to załatwi w szkole odpowiedział, że mama go zwolni i wypisze usprawiedliwienie że jest chory.
Wnioski? Zostawiam Was z tym kawałkiem historii…
Grillowa z Biedronki na wędce
Ze zgrozą obserwuję mnożące się szkolne pomysły uroczystego zakończenia roku szkolnego. Najbardziej pilni uczniowie, którzy przez cały rok intensywnie (sami lub nie) pracowali na wysokie wyniki w nauce, wraz ze świadectwem naznaczonym utęsknionym, czerwonym paskiem, otrzymują w prezencie… książkę.
Jeszcze odetchnę z ulgą, jeśli jest to Harry Potter lub seria Dziennika Cwaniaczka. Lecz jeśli jest to encyklopedia lub słownik polsko-angielski, zastanawiam się, gdzie podziała się wyobraźnia nauczycieli?
Jeden z czołowych polskich naukowców, zajmujący się m.in. neurodydaktyką i neurobiologią; Prof. Marek Kaczmarzyk, porównał kiedyś to zjawisko do łowienia ryb – każdy rozumny wędkarz wie, że złowi najlepsze ryby, jeśli dobierze odpowiednie przysmaki. Zatem nie zawiesza na haczyku mandarynek, kawałka kiełbasy z grilla czy suszonych pomidorów, które sam lubi, lecz wybiera dla nas odrażającą dżdżownicę lub inne ustrojstwo, które ryby pałaszują z ogromnym apetytem. Aby mieć dobre łowy, musimy wybrać przynętę, która smakuje rybie, a nie osobie, stojącej po drugiej stronie wędki.
Kiedy zatem słyszę pomysły rodziców na zachęcanie dziecka: „czytaj encyklopedię, poszerzysz słownictwo”, „zabierz lekturę na wakacje, później będziesz miał z głowy” – też się zastanawiam, czy kreatywność i zrozumienie gdzieś wyparowały? Jak kamfora…
Szybciej, szybciej – zanim dotrze do nas, że to bez sensu
Z tematem motywacji i dostosowania nagród wiąże się jeszcze jedno wyzwanie – czekanie. Jeśli obiecujemy naszym dzieciom wycieczkę do krainy dinozaurów na koniec roku szkolnego, a przez 6 miesięcy w żaden sposób nie otrzymuje gratyfikacji za swoje sukcesy, prawdopodobnie możemy cały plan skazać na niepowodzenie. Tak jak wspominaliśmy wcześniej – w mózgu młodego człowieka funkcje kontrolne nie są jeszcze w pełni rozwinięte. „Główny zarząd” naszego mózgu – czyli kora przedczołowa, w dużym uproszczeniu – kieruje naszymi działaniami. Odpowiada m.in. za planowanie, umiejętność oceny konsekwencji, wpływa hamująco na spontaniczne i często gwałtowne reakcje emocjonalne. Zatem, jeśli mówimy 9-cio latkowi że nie może teraz zagrać w swoją ulubioną grę, ponieważ najpierw musi posprzątać (a co to oznacza?) swój pokój, wynieść śmieci oraz opróżnić zmywarkę – nie oczekujmy, że przyjmie tą informację ze stoickim spokojem.
Rozwijanie u dzieci konstruktywnych zachowań przypomina wyprawę na K2. Proces pełen niespodzianek, wzlotów i upadków – wymaga świetnie zgranej i dopracowanej współpracy całego zespołu. Drodzy rodzice, nie poddawajcie się – Wasza intuicja i miłość do dziecka są warte więcej, niż najbardziej renomowane studia psychologiczne.