Prolog
– Mam Cię dość, nie chcę Cię widzieć!
– Świetnie, w takim razie marsz do swojego pokoju!
– Nie odezwę się do końca świata i nawet nie próbuj mnie przepraszać.
Klaudia, zrezygnowana po kłótni ze swoją 7-mio letnią córką, szuka pomocy na forach internetowych i grupach paretingowych. Co robić, kiedy dziecko „strzela focha”? Jak go tego oduczyć? Czy można obrazić się na dziecko? W sieci aż roi się od porad: poczynając od psychologii pozytywnej do bardziej diametralnych konsekwencji opartych na podejściu behawioralnym.
Co zrobić – też się obrazić, przeczekać, a może spróbować porozmawiać? Spróbujemy przedstawić Wam mechanizm obrażania się i modyfikacji tego zachowania – okiem psychologa dziecięcego.
Czym skorupka za młodu…
Zanim zaczniemy rozmawiać o sposobach radzenia sobie z dziecięcym obrażaniem, spójrzmy na swoje nawyki – czy my (jako rodzice) lub osoby w naszym najbliższym otoczeniu – przyjmujemy podobną strategię w kłótniach rodzinnych? Obrażanie się i wycofywanie jest jedną z niekonstruktywnych metod rozwiązywania konfliktów. Warto więc na samym początku zastanowić się, jak my i nasze dziecko podchodzimy do takich sprzeczek? Jak silnie reaguje, czy potrafi regulować emocje? Pamiętaj, że dziecko uczy się różnych strategii przez obserwację. W ciekawych badaniach przeprowadzonych przez A. Bandurę. W latach 60-tych Albert Bandura obserwował mechanizmy wyzwalające agresję u dzieci. Na podstawie swojego eksperymentu – stwierdził, że dzieci mają skłonność do przejmowania agresywnych zachowań, które obserwują u osób dorosłych – szczególnie dorosłych tej samej płci. Badanie dotyczyło dzieci w wieku 3-5 lat, natomiast pamiętajmy, że modelowanie zachowań i przejmowanie postaw dorosłych dotyczy właściwie całego okresu dojrzewania dziecka.
Wewnętrzna regulacja emocji
Dziecko obrażając się próbuje nas ukarać. Podobnie jest w drugą stronę – tzn. jeśli postanowimy nie odzywać się do dziecka, teatralnie obrazić się – automatycznie stosujemy jedną z najgorszych kar, którą jest izolacja najbliższej osoby. Dzieci często starają się niwelować wewnętrzny dysonans, umniejszając rangę tej sytuacji. Mogą powiedzieć np.: i tak nie chce mi się z Tobą gadać lub świetnie, ja i tak nie chcę z Tobą iść… Pamiętajcie jednak, że nie do końca tak jest. Dziecko, jako młody człowiek, nie posiada jeszcze w pełni rozwiniętych sposobów radzenia sobie z trudnymi emocjami, m.in. z frustracją. Dlatego, w trudnych sytuacjach próbuje (często w sposób automatyczny, nieświadomy) zmniejszyć znaczenie kary. Podobnie jest np. z blokadą telefonu, jeśli słyszymy: jak i tak już znudziłem się graniem lub telefon wcale nie jest mi potrzebny. Pamiętajcie, że takie stwierdzenia to tylko próba ochrony przed nadmierną frustracją i bezsilnością, która towarzyszy tej sytuacji.
Jeśli nie kara… to co?
Obrażanie się jest często najszybszą i jedną z najbardziej dostępnych form karania. Pamiętajcie jednak o jednej z najważniejszych zasad stosowania kar: pomaga tylko na chwilę i jest skuteczna tylko do momentu jej działania. Czyli po zakończeniu kary dziecko najczęściej wraca do swoich standardowych nawyków i zachowań. Co więcej, kara nie uczy nowych, prawidłowych zachowań! Czy myślimy teraz o obrażeniu się, zabraniu telefonu czy zakazie wyjścia na dwór – nie liczmy na to, że tym sposobem nauczymy dziecko prawidłowych zachowań i współpracy. Kara to jedynie sposób na stłumienie lub przerwanie nieprawidłowego zachowania.
Inną, znacznie bardziej skuteczną metodą, wymagającą jednak naszej wytrwałości – to konsekwencja. Jest to sposób uczenia dziecka nowych, prawidłowych zachowań – różni się od kary tym, że ma bezpośredni związek z trudnym zachowaniem. Karą np. będzie zakaz wyjścia na dwór, jeśli dziecko nie zje całego obiadu (brak powiązania między zachowaniem a karą). Natomiast konsekwencją będzie skrócenie ustalonego czasu zabawy lub gry, jeśli dziecko ociągało się z wykonaniem zadania domowego (adekwatnie skracając czas zabawy).
Kilka słów o konsekwencji
Obrażanie się jest karą dla dziecka – często sposobem na pokazanie „kto rządzi” lub próbą odcięcia dziecka od przyjemności: obrażam się na Ciebie i nie pójdziemy dziś na lody. Taka forma kary często jest subiektywna, bardzo uzależniona od naszego nastroju, nieczytelna dla dziecka i nie daje mu szansy na zmianę czy poprawę. Warto zatem zastanowić się w tym momencie, jaki efekt chcemy osiągnąć wymierzając subiektywną i niemierzalną karę dziecku? Jego reakcje wtedy z reguły stanowią szybki mechanizm obronny – np. wycofanie lub atak. Jeśli w takich sytuacjach chcemy wykorzystać konsekwencję, możemy powiedzieć o tym dziecku, np.
Jestem zła, teraz nie mam ochoty grać z Tobą w planszówkę. Chcę pobyć teraz sama.
Lub:
Jestem zdenerwowana, teraz nie mam chęci iść z Tobą na lody.
To przykłady, które warto utrwalić i powtarzać – dzięki temu dajemy dziecku inny wzorzec – czyli przestrzeń na przeżywanie trudnych emocji (np. złości, frustracji, rozczarowania), lecz pokazywanie tego w zupełnie inny, konstruktywny sposób. Jeśli wprowadzimy takie strategie, po pewnym czasie dziecko zacznie je również stosować – zamiast obrażać się i uciekać do swojego pokoju, zacznie mówić nam, co czuje – a to pierwszy krok do skutecznej samoregulacji emocji.
Jeden z moich małych pacjentów, 10-letni Bartek powiedział mi, że jest na mnie zły. Porozmawiałam z nim szczerze, przeprosiłam (bo faktycznie zawaliłam temat – nie przygotowałam obiecanej gry). Zaproponowałam formę rekompensaty… i udało nam się rozwiązać konflikt.
Pamiętajcie, że praca z dzieckiem polega nie tylko na rozmowie, ale też na pokazywaniu i modelowaniu – dziecko dopiero uczy się odpowiednich zachowań i to od nas zależy, które zachowania wpisze w swój stały repertuar reakcji.
Dziecko potrzebuje najwięcej miłości w sytuacji, kiedy najmniej na nią zasługuje.